sobota, 9 marca 2013

2#. Nowa szansa.

2#. Nowa szansa.

"Chwyciłam za torbę i stanowczym krokiem weszłam do swojej klasy."
 Większość siedziała już na swoich miejscach, sprawdziłam swój numerek wywieszony na tablicy informacyjnej obok wejścia do klasy. 7. Ktoś już tam siedział. Podeszłam.
- To twoje miejsce? - Blond piękność zmierzyła mnie od dołu do góry.
- Mhm, numer 7. - Odpowiedziałam skrępowana, bałam się reakcji.
- Numer 7, hahaha. - Powtórzyła po mnie po czym zaczęła się śmiać.
Przez chwilę stałam jak słup, wiedziałam, że nie będzie łatwo.
- Rusz się! - Krzyknęła. - Chcę przejść. 
Odsunęłam się, ktoś chwycił mnie od tyłu za ramię, zlękłam się.
- Nie musisz. - To była dziewczyna, jej głos był taki delikatny i ciepły. Dziwnie się poczułam.
- Znalazła się obrończyni zwierząt! - Dziewczyna siedząca na moim miejscu, wstała i przesiadła się do tyłu.
Przez chwilę stałam unieruchomiona, jak słup. Szybko się ocknęłam i czym prędzej usiadłam. Chciałam podziękować swojej wybawczyni, ale nie potrafiłam nawet przełknąć śliny. Nie zdążyłam, do klasy wszedł nauczyciel, wszyscy pośpiesznie podążyli do swoich ławek. Nauczyciel przedstawił się wszystkim i od razu przeszedł do lekcji. Myślałam, że to będzie godzina typowo organizacyjna. Myliłam się,
Ryuichi miał rację, konkretny facet z tego Sumera. Myślami byłam gdzie indziej, chwyciłam za długopis, wyrwałam kawałek kartki z zeszytu.
"Dziękuję, Misami."
Podałam 'jej' liścik. Siedziała obok mnie. Spojrzała najpierw na mnie, potem na kawałek kartki, czułam jak się rumienie. Próbowałam to ukryć. Odpisała. 
 "Zawsze do usług, Kumiko. :)"
Serce zaczęło mi szybciej bić. Bałam się spojrzeć w jej stronę, zgniotłam liścik i wsunęłam go do kieszeni bluzy. A więc nazywa się Kumiko, przepiękne imię. - Pomyślałam, po czym się uśmiechnęłam. Może to wydawać się dziwne, ale nie wstydziłam się tego. Uśmiech od zawsze był dla mnie czymś krępującym. W tej chwili nie myślałam o tym. / Zadzwonił ostatni dzwonek. Koniec lekcji. - Odetchnęłam z ulgą. Pośpiesznym krokiem szłam w stronę wyjścia, poczułam ciepłe powietrze. Nie było tak źle! - Cieszyłam się w duchu. Rozejrzałam się, na ławce siedział Ryuichi. Pomachał dłonią w moją stronę, po czym wstał i podszedł do mnie.
- Misami! - Krzyknęłam. Policzki nabrały różowego koloru. Czułam jak się rumienię.
- Mów mi Ryu. - Zachichotał. Wiedziałam, że śmieje się ze mnie. 
Poczułam ulgę, kiedy się do mnie uśmiechnął. Udało mi się. Wykorzystałam swoją szansę. Teraz będzie już tylko lepiej.
- Mieszkasz niedaleko? Mogę Cię podwieźć. - Zaproponował.
- Nie, ja.. znaczy.. - Nie wiedziałam co powiedzieć, po raz kolejny zrobiło mi się głupio. 
- Nie wstydź się, śmiało! - Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. 
Chwilę później staliśmy przed jego autem. Otworzył mi drzwi, wsiadłam do środka. 
- Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci zapach tytoniu.
- Nie. - Skłamałam, w samochodzie unosił się ohydny odór, było mi niedobrze, otworzyłam szybę w samochodzie. Ruszyliśmy.
- Kłamczucha, haha - Roześmiał się i odgarnął kosmyk włosów z czoła. 
Zrobiło mi się ciepło, cieszyłam się, że szyba jest opuszczona. Myślałam, że zemdleję.
- Nienawidzę papierosów. - Powiedziałam cicho. Są ohydne! - Dodałam uniesionym głosem. 
- Rozumiem.
Zrobiło mi się głupio, zbyt emocjonalnie zareagowałam. To fakt, nienawidzę papierosów, ale przecież jadę w jego aucie, nie mam prawa dyktować mu warunków. 
- Tak więc jeszcze dzisiaj wywietrzę auto, jutro będziesz mogła normalnie oddychać. - Dodał.
- Słucham?
- Mogę Cię odwozić do domu, to żaden problem. Wiem jak niewygodne są autobusy i z tego co się orientuję, śmierdzi tytoniem. - Spojrzał się na mnie i delikatnie uśmiechnął. 
- Nie musisz, jestem niezależna. - Palnęłam bez namysłu.
Roześmiał się tak bardzo, że łza spłynęła mu po policzku, przetarł ją wierzchem dłoni.
- Głupiutka. 
Przez całą drogę nie odezwałam się już więcej. Nie chciałam powiedzieć nic głupiego, po raz kolejny. Jesteśmy na miejscu. Wysiadłam z auta i szybko podziękowałam. Chciałam już wejść do środka.
- Do jutra. - Misami - dodał.
Patrzyłam jak odjeżdża, pomachałam mu. 

___________________________________________
Dzisiaj już mniejsza wena:) mam nadzieję, że się podoba!
~ imagi.





2 komentarze:

  1. Ta cała Misami jest strasznie wstydliwa, też taka jesteś? Wkońcu skądś musisz mieć wene? :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W niektórych sytuacjach owszem, ale nie wzoruję postaci na sobie, raczej piszę co w danej chwili przychodzi mi na myśl:)

      Usuń